Przeciętny autobus spala 30-krotnie więcej paliwa od średniej wielkości samochodu. A to przekłada się oczywiście na większe zanieczyszczenie powietrza w wyniku emisji spalin. Wniosek? Aby móc redukować poziom toksyczności powietrza w miastach, autobusy muszą być elektryczne. I choć Europa zaczyna to rozumieć, nadal dopiero raczkuje w kwestii e-transportu. Dziś 99% elektrycznych autobusów na świecie jest bowiem eksploatowanych w… Chinach!
Transport zbiorowy jest nie tylko sposobem na tanie przemieszczanie się po mieście. Możliwość przewiezienia wielu pasażerów w tym samym czasie sprawia, że ewentualne negatywne skutki dla środowiska są mniejsze, gdyż niejako „dzielą się” na liczbę pasażerów. Oczywiście taki sposób wyliczania emisji nie zmienia jednego. Nadal udział autobusów o napędzie konwencjonalnym w ilości wyprodukowanych zanieczyszczeń jest duży. Przykład? Środki transportu miejskiego w Dusseldorfie generują tylko 0,4% rocznego przebiegu na terenie miasta. W tym samym czasie odpowiadają jednak za wyprodukowanie aż 5,7% wszystkich tlenków azotu oddanych do atmosfery.
Mało optymistyczne dane dotyczące stanu powietrza w miastach sprawiły, że mniej więcej dekadę temu świat zdał sobie sprawę z tego, że jednym z realnych scenariuszy rozwoju transportu miejskiego musi się stać elektryfikacja. Oczywiście początkowo idea ta była omawiana dość nieśmiało. W końcu e-busy z uwagi na intensywność eksploatacji i swoją wielkość stanowiły dodatkowe, ogromne wyzwanie dla rynku e-pojazdów. Na szczęście nie zniechęciło to producentów. I tak dziś w samych Chinach jest aż 7 znaczących wytwórców autobusów o napędzie elektrycznym. W Europie i USA firm szczególnie aktywnych na eko-rynku jest w sumie 6.
Tylko w 2016 roku w Chinach sprzedano 116 tys. e-autobusów
Obecnie elektryfikacja taboru miejskiego transportu najbardziej dynamicznie przebiega właśnie w Chinach. Jak wynika z danych opublikowanych przez agencję Bloomberg New Energy Finance, 99% światowej floty e-autobusów jest eksploatowane na drogach Państwa Środka. Na tę liczbę składa się 116 tys. pojazdów o napędzie elektrycznym, które zostały wyprodukowane i sprzedane przez chińskie firmy tylko w 2016 roku. Co więcej, rosnąca popularność daje azjatyckiemu krajowi wyjątkowo wysoki udział e-napędów w rynku. Według szacunków aż 18% całej floty autobusów miejskich może należeć właśnie do kategorii pojazdów zeroemisyjnych.
Obecne dane są dla Chin wyjątkowo optymistyczne. Dalsze prognozy mogą zatem brzmieć już tylko lepiej. Szczególnie, że Państwo Środka zbudowało bardzo atrakcyjny system dopłat do zakupu elektrycznych autobusów. Miasta mogły do tej pory otrzymać nawet 150 tys. dolarów dofinansowania do każdego pojazdu. A kwota ta stanowi więcej niż połowę ich wartości. Skąd tak mocna interwencja? W Chinach problem zanieczyszczenia powietrza jest naprawdę palący. Jak szacuje WHO, tylko w 2012 roku z powodu smogu zmarł milion Chińczyków, a toksyczne chmury nieustannie utrzymują się nad większością dużych ośrodków miejskich.
Chiny są na razie gigantem, którego nie da się dogonić. W Stanach Zjednoczonych elektryczny transport miejski zdaje się być wyłącznie marginesem. A co z Europą? Tutaj działania władz krajowych stają się coraz bardziej dynamiczne. Zdaniem agencji Bloomberg New Energy Finance, liderem na Starym Kontynencie jest Wielka Brytania. W jej flocie znajdują się 344 zelektryfikowane autobusy miejskie. Po piętach depcze jej Holandia. W jej przypadku liczba ekologicznych busów jest niższa i sięga 296. Wszystkie z nich są jednak w pełni elektryczne, dlatego porównywalna liczba na Wyspach – to zaledwie 191 autobusów.
Polska na szóstej pozycji w Europie – to wysoki wynik!
Bardzo dobrze na tle państw europejskich wypada Polska. Za sprawą dużych kontraktów na dostawy elektrycznych autobusów dla Krakowa czy Warszawy, naszemu krajowi przypadła szósta lokata. A z nią wiążą się jeszcze dwie ciekawostki. Po pierwsze, udało nam się pokonać takie kraje jak Hiszpania, Francja, czy nawet bardzo proekologiczna Szwecja. Po drugie, choć plasujemy się na tym samym miejscu co Belgia, możemy pochwalić się wyższym udziałem autobusów o napędzie czysto elektrycznym we flocie. Na 148 e-busów w Belgii, tylko 3 z nich stanowią elektryki. Natomiast na 148 e-busów w Polsce przypada już 98 całkowicie zelektryfikowanych.
Elektryczna rewolucja w mainstreamie rynku motoryzacyjnego trwa zaledwie od kilku lat. Jednak już dziś widać jej pierwsze efekty. Jak ocenia Bloomberg, tylko w tym roku światowe zapotrzebowanie na ropę naftową na świecie spadnie aż o 279 tys. baryłek każdego dnia. Co ciekawe, potężny udział w tych wynikach będzie miał właśnie elektryczny transport miejski. Wzrost sprzedaży e-busów ma zdaniem amerykańskiej agencji odpowiadać za zredukowanie zapotrzebowania na ropę naftową aż o 233 tys. baryłek. To daje prawie 84% ogólnych wyników.
Jednym z najlepszych przykładów korzyści płynących z użytkowania e-transportu publicznego jest miasto Shenzhen, leżące w Chińskiej Republice Ludowej. To tam 7 lat temu firma BYD wprowadziła na ulice pierwsze autobusy elektryczne. W tym czasie pokonały one 17 miliardów kilometrów i na tym dystansie nie spaliły 6,8 miliardów litrów oleju napędowego oraz nie wyemitowały do atmosfery 18 milionów ton dwutlenku węgla. Ilość ograniczonego CO2 w powietrzu jest ogromna. Odpowiada bowiem rocznej emisji spalin przez 3,8 miliona pojazdów osobowych.
Dane nie pozostawiają żadnych złudzeń. Wdrażanie elektryfikacji w dziedzinie transportu miejskiego jest coraz bardziej widocznym trendem, dlatego w najbliższej przyszłości należy spodziewać się opracowania w Europie systemu zachęt do stymulowania zakupu zeroemisyjnych flot.