Konstrukcja pojazdów elektrycznych wiąże się z określonymi wymaganiami, a jednym z podstawowych jest odpowiednia płyta podłogowa. Doskonałym przykładem może być Volkswagen, który zaprezentował stworzoną z myślą o e-autach platformę MEB – dzięki niej elektryki mogą być naprawdę ciekawe. Co mamy na myśli? Nawet 27 całkowicie nowych e-modeli z Wolfsburga ma szansę otrzymać napęd na tylne koła! A oferta koncernu VAG to dopiero pierwszy z rynkowych przykładów.
Choć technologia napędowa odgrywa ogromną rolę w samochodzie elektrycznym, inżynierowie podczas konstruowania nowych modeli muszą pamiętać nie tylko o niej. Jako że elektryfikacja zasadniczo zmienia sposób budowy pojazdu, do stworzenia udanego auta zasilanego energią elektryczną konieczna jest również dedykowana platforma. Jakie są jej wyróżniki? Konstrukcja platformy powinna przede wszystkim uwzględniać fakt, że e-silnik jest dużo mniejszy od spalinowego, łatwiejszy w sterowaniu, układ przeniesienia napędu ma symboliczną wielkość, a baterie gromadzące bardzo duże ilości energii muszą zostać zabezpieczone przed penetracją w razie wypadku, ponadto są najcięższym elementem pojazdu – z tego względu magazyn elektrochemiczny mocuje się pod podłogą przedziału pasażerskiego.
MEB – plan Volkswagena dotyczy 27 modeli!
Jednym z ciekawszych i ważniejszych „odkryć” rynku motoryzacyjnego jest płyta MEB, stworzona przez koncern Volkswagena. Czemu ma ona aż tak duże znaczenie? Po pierwsze dlatego, że to niejako od niej Niemcy rozpoczęli intensywną elektryfikację gamy modelowej. Aby poradzić sobie z kryzysem po wybuchu afery dieselgate, władze koncernu postanowiły ratować swój wizerunek, mocno angażując się w produkcję elektryków. Wtedy właśnie postawiono na nową platformę, stworzoną specjalnie z myślą o autach elektrycznych. Po drugie, plany VW dotyczą skali niespotykanej dotąd na rynku motoryzacyjnym – scenariusz zakłada bowiem, że platforma MEB do 2022 roku stanie się podstawą aż 27 modeli samochodów elektrycznych.
O płycie MEB w kuluarach dość głośno mówiło się od dobrych kilku lat. Spekulacje zostały przerwane w styczniu 2018 roku, kiedy Niemcy oficjalnie zaprezentowali nową platformę. Co o niej wiadomo? Podstawowa informacja jest taka, że została przeznaczona wyłącznie dla pojazdów z napędem elektrycznym. Poza tym MEB zakłada ciekawy sposób rozmieszczenia elementów układu napędowego.
Na schemacie pokazanym przez Niemców silnik umieszczony jest z… tyłu. Tylny będzie zatem i napęd. Oczywiście jednostka napędowa może trafić również na przód. Opcję taką Grupa Volkswagena przewiduje jednak przede wszystkim w sytuacji, w której pojazd ma korzystać z dwóch silników elektrycznych z uwagi na zastosowanie napędu typu AWD. Jeżeli chodzi o baterie, te zajmują całą powierzchnię między osiami. W ten sposób z jednej strony gwarantują idealnie płaską podłogę w kabinie pasażerskiej, a z drugiej odpowiadają za lepszy rozkład masy w aucie i pozwalają na zastosowanie akumulatorów o większej pojemności.
Volkswagen – samochody „dla ludu”, tym razem elektryczne
Kluczem do sukcesu jest unifikacja i uniwersalność. MEB pozwala na budowanie pojazdów z różnych segmentów w oparciu o jeden schemat. A to zapewnia zasadniczą korzyść – pozwala na obniżenie kosztów produkcyjnych. Efekt? Niemcy wielokrotnie przekonywali dziennikarzy zebranych na prezentacji, że za sprawą nowej platformy będą mogli zbudować tanie elektryki dla wszystkich. Słowa te mają znaleźć swoje pokrycie w liczbach. Do 2020 roku Niemcy chcą oprzeć konstrukcję aż 150 aut elektrycznych właśnie o platformę MEB.
Pionierskie modele Volkswagena – ID., ID. Crozz i ID. Buzz – pierwszy krok w nową historię marki
Platforma MEB, zaprezentowana przez niemiecki koncern, stanowi motoryzacyjną ciekawostkę z jeszcze jednego powodu. To poniekąd pionierskie rozwiązanie na rynku motoryzacyjnym. Inne firmy dopiero myślą o stworzeniu własnych płyt przeznaczonych dla samochodów z napędem elektrycznym. W 2017 roku podobny cel wyznaczył sobie m.in. zespół inżynierów, powołany przez trzech gigantów – Nissana, Renault i Mitsubishi, przy czym ich plany zakładają skupienie się przede wszystkim na płycie stworzonej z myślą o najbardziej popularnych segmentach. Mowa o najchętniej kupowanych w Europie samochodach średniej wielkości, w tym SUV-ach.
Zapowiedzią opracowania platformy podłogowej dedykowanej samochodom elektrycznym w pierwszej połowie roku 2017 – a konkretnie podczas targów motoryzacyjnych w Seulu – zaskoczył koreański alians Hyundai-Kia. To byłaby duża nowość w ofercie marek, szczególnie, że dotychczas spotykane płyty m.in. w takich modelach jak Hyundai Kona Electric, Kia Niro EV czy Kia Soul EV były jedynie platformami dostosowanymi do potrzeb pojazdów elektrycznych. Koreańczycy projektowali je z myślą także o hybrydach czy hybrydach typu plug-in.
Warto wspomnieć, że obecny od kilku lat na rynku prekursor pojazdów z napędem elektrycznym, Nissan Leaf, również powstał na zmodyfikowanej platformie wykorzystywanej uprzednio do budowy pojazdów z napędem spalinowym.
Platformy podłogowe mogą być też… uniwersalne
Nie wszystkie firmy motoryzacyjne myślą jednak o platformach podłogowych zaprojektowanych wyłącznie dla samochodów elektrycznych. Są też marki, które elektromobilność uważają za wartość uniwersalną i łączącą się z innymi typami napędów. Takim szlakiem poszło Volvo. I tak model XC40 został zbudowany w oparciu o Compact Module Architecture. CMA powstało z myślą o różnych typach napędów, w tym hybrydach czy silnikach benzynowych. Szwedzką platformę czeka naprawdę świetlana przyszłość. Szczególnie, że będzie ona wykorzystywana nie tylko przez Volvo, ale też chińskiego właściciela marki – Geely. Podobnie do kwestii platform podchodzi francuski koncern PSA – ich modularna platforma CMP wykorzystywana jest w pojazdach z napędem spalinowym, natomiast w wariancie E-CMP dedykowana będzie pojazdom z napędem elektrycznym.
Kolejny przykład pochodzi z Bawarii, a konkretnie – „stajni” BMW. Niemcy już na początku 2018 roku ogłosili, że ich inżynierowie pracują właśnie nad uniwersalną platformą podłogową. Ta ma spełniać przede wszystkim dwa wymogi. Po pierwsze, musi mieć możliwość dostosowania do różnych stylów nadwozia i różnych segmentów rynku. Po drugie, powinna być dopasowana do potrzeb nie tylko czystych elektryków, ale też np. silników konwencjonalnych.