Ładowanie baterii to dla wielu kierowców elektryków mniej przyjemny aspekt eksploatacji auta elektrycznego – nawet na stacjach szybkiego ładowania nadal trzeba na to poświęcić około 30 minut. Inżynierowie stale pracują więc nad rozwiązaniami, które pomogą maksymalnie skrócić ten czas. Jeden z najciekawszych pomysłów ostatnich dni zaprezentowali naukowcy z amerykańskiego Uniwersytetu Purdue – ich koncepcja zakłada, że baterie przestaną być ładowane. Na specjalnych stacjach kierowca będzie je… tankować! Cała operacja ma potrwać zaledwie kilkanaście sekund.
Pomysł na nową technologię jest dość prosty. W sytuacji, w której zapasy energii elektrycznej w pojeździe zaczynają się kończyć, kierowca udaje się na specjalną stację. Tam podłącza dystrybutor do pojazdu, a ten wypuszcza z baterii stary elektrolit oraz tankuje ją nowym, wcześniej naładowanym. Technologia jest o tyle ciekawa, że zdaniem naukowców z Uniwersytetu Purdue pozwala na uzupełnienie zapasów energii elektrycznej w zaledwie kilka sekund. W ten sposób wizyta na stacji trwałaby nawet krócej od tankowania paliwa w samochodach o napędzie konwencjonalnym.
Czy jednak procedury serwisowe kończą się na wprowadzeniu nowego elektrolitu do baterii? Niestety nie. Raz na niespełna 5 tysięcy kilometrów konieczna będzie wymiana anody. Wykonanie tych czynności powinno kosztować jakieś 65 dolarów, co w przeliczeniu da kwotę około 250 złotych. Choć pomysł brzmi póki co mało realistycznie, rozwiązanie jest już w fazie testów. Na razie możliwość zmiany elektrolitu została wdrożona do konstrukcji wózków golfowych i skuterów. Jeżeli badanie zakończy się pomyślnie, naukowcy ze Stanów Zjednoczonych zajmą się testami na autach elektrycznych.
Pomijając krótki czas uzupełniania zapasów energii, technologia tankowanych akumulatorów ma również inne zalety. Po pierwsze, do jej wdrożenia nie byłoby potrzeby mocnego przebudowywania obecnie produkowanych pojazdów o napędzie elektrycznym. Po drugie, w roli infrastruktury tankującej można wykorzystać klasyczne stacje paliwowe, uzupełnione o odpowiedni sprzęt. Po trzecie, wymienny elektrolit jest zdecydowanie bardziej sprzyjający środowisku niż obecnie stosowane baterie. W końcu zużytą substancję można byłoby wykorzystać powtórnie np. w farmach solarnych, czy turbinach wiatrowych.