Zachęty się sprawdzają – taki wniosek wysnuli norwescy politycy, zaangażowani w popularyzację elektromobilności w swoim kraju. I raczej trudno im nie wierzyć, gdy spojrzymy na dane dotyczące sprzedaży elektryków w Norwegii. Polscy kierowcy pojazdów niskoemisyjnych mogą liczyć na pewne korzyści wynikające z ustawy o elektromobilności, mimo głosów, że to wciąż zbyt krótki katalog. Trwają jednak prace nad powiększeniem listy benefitów. A jak inne kraje zachęcały kierowców do przesiadki z samochodów spalinowych? Sprawdźmy!
Nie ulega wątpliwości – już od kilku lat niekwestionowanym europejskim liderem elektromobilności jest Norwegia, ale oczywiście na ten tytuł musiała sobie zapracować. Jednym z elementów, który miał zmotywować Norwegów do zakupu elektryka są duże ulgi finansowe. Co więcej, kompleksowy, 10-punktowy program korzyści dla właścicieli pojazdów ekologicznych zaczął być wdrażany już w 1999 roku! Prace rozpoczęto od zniesienia cła na zakup elektryków oraz wprowadzenia bezpłatnych parkingów dla aut elektrycznych w centrach miast. Szybko zdano sobie jednak sprawę, że to właśnie ulgi finansowe stanowią najlepszą zachętę dla kierowców. Obecnie więc norweski właściciel elektryka jest zwolniony z obowiązku uiszczenia 25% VAT-u oraz opłat rejestracyjnych związanych z emisją tlenków węgla i azotu. Co ważne, zniesienie VAT-u obowiązuje również w przypadku leasingu pojazdów. E-samochody mogą też poruszać się po buspasach, za darmo przepływać promami i są obłożone zdecydowanie niższym (o 80%) podatkiem drogowym. Na dodatkowe ulgi mogą również liczyć właściciele firm, którzy zdecydują się na elektryfikację floty.
Rynek norweski stanowi najlepszy przykład, że podobne działania się sprawdzają. Już dziś 60% fabrycznie nowych pojazdów sprzedawanych w tym kraju korzysta z silnika elektrycznego, ewentualnie hybrydowego typu plug-in. Do osiągnięcia takiego poziomu elektromobilności dążą również Holendrzy . W ich przypadku kolejność wprowadzania regulacji była jednak nieco odmienna. Po pierwsze, zakup samochodu elektrycznego jest zwolniony z podatku od wzbogacenia, po drugie, eliminacji podlega również opłata, przypominająca podatek drogowy. W przypadku hybrydy plug-in, opłata ta zostaje obniżona o połowę. I na koniec element, który w wielu krajach wprowadzany jest w pierwszej kolejności. Mowa o miejscach parkingowych. W Amsterdamie okres oczekiwania na przyznanie własnego miejsca parkingowego wynosi nawet… 10 lat (!). W przypadku elektryków można otrzymać je niemal „od ręki”.
Ulgi dla elektryków: 22 tysiące na start plus 120 złotych dziennie!
Jeszcze inaczej do kwestii pakietu korzyści dla właścicieli samochodów elektrycznych podeszła Wielka Brytania. Tu kierowcy elektryków w pierwszej kolejności mogą skorzystać z programu dopłat bezpośrednich. Jednorazowo nabywca ma szansę uzyskać wsparcie w wysokości 4,5 tysiąca funtów. W przeliczeniu daje to kwotę sięgającą 22 300 złotych. Rządowe granty nie wyczerpują jednak listy zachęt. Właściciele samochodów elektrycznych mogą liczyć też na ulgowy dostęp do centrów miast, a to, szczególnie w przypadku Londynu, ogromna zaleta. Dlaczego? Stolica wprowadziła bowiem tzw. Ultra Low Emission Zone, za poruszanie się po której kierowcy pojazdów spalinowych muszą uiszczać opłatę w wysokości nawet 24 funtów dziennie (około 119 złotych)!
Francuzi, choć może nie są postrzegani jako liderzy elektromobilności, również wypracowali ciekawy system wspierania transportu niskoemisyjnego, oparty na dopłatach. Francuski system w inny sposób jednak kształtuje system ulg. W sytuacji, w której kierowca zamienia stare auto o napędzie wysokoprężnym na elektryka, może uzyskać korzyść finansową sięgającą 10 tysięcy euro (około 43 tysięcy złotych). Z tej kwoty 6 tysięcy euro stanowi dopłata bezpośrednia, a 4 tysiące euro korzyść wynikająca m.in. z ulg podatkowych. To regulacja centralna, obowiązująca na terenie całej Francji. Poza tym, regulowane regionalnie są kwestie dotyczące zwolnienia np. z opłat za tablice rejestracyjne po zakupie nowego i używanego elektryka, co oczywiście również przyczynia się do odczuwalnych, choć jednorazowych, oszczędności.
Polska – buspasy, darmowe parkowanie i…
W Polsce obecnie funkcjonuje przede wszystkim program ulg dla właścicieli samochodów elektrycznych. Zeroemisyjne pojazdy można za darmo parkować w centrach miast oraz poruszać się nimi po buspasach i strefach niskoemisyjnych, choć te jeszcze w naszym kraju nie istnieją. Poza tym, kupujący może liczyć na wyższe odpisy amortyzacyjne w sytuacji, w której auto jest rejestrowane na firmę oraz na zwolnienie z podatku akcyzowego. Już niedługo program ulg może zostać uzupełniony programem dopłat. Pomysł ten nabiera coraz bardziej realnych kształtów – powstał już projekt stosownego rozporządzenia Ministra Energii.
Podstawą stworzenia programów dopłat na polskim rynku stał się Fundusz Niskoemisyjnego Transportu. To organ powołany do życia 1 stycznia 2019 roku, który pobiera od koncernów paliwowych podatek od każdego sprzedanego litra paliwa. Środki zgromadzone w ten sposób zostaną wydane na wspieranie rozwoju elektromobilności. A w pojęciu tym zawiera się nie tylko rozbudowa infrastruktury stacji ładujących na terenie kraju, ale też programy pomocowe dla nabywców elektryków, w tym dopłaty bezpośrednie.
Według projektu rozporządzenia Ministra Energii nabywca elektrycznego samochodu w Polsce mógłby liczyć na dofinansowanie sięgające 30% wartości auta, przy czym całkowita kwota nie mogłaby przekraczać 36 tysięcy złotych. To pozwoliłoby np. na obniżenie ceny Nissana Leaf ze 155 do około 120 tysięcy złotych, a w przypadku Renault ZOE z blisko 134 do 98 tysięcy złotych. Spora dopłata w dużym stopniu niweluje dysproporcje występujące między napędem elektrycznym a spalinowym, a co za tym idzie – może stać się rynkowym afrodyzjakiem dla kierowców. Pozostaje więc czekać na wprowadzenie stosownych przepisów w życie.